Nie taki poród straszny (powinien być)

Nadszedł czas by płeć piękna zrozumiała, że ma moc i wielką siłę.

Kobiety XXI wieku są pierwszym pokoleniem pań, które mogą zawalczyć o swoje prawa tak, by nie być już nigdy więcej biernymi uczestniczkami porodów.

Dlatego to tak ważne, żeby kobiety przejęły odpowiedzialność za swój poród?

Ginekologia i położnictwo to jedna z najpotężniejszych dziedzin w medycynie. I choć oczywiście „każda sroczka swój ogonek chwali” – to fakt jest taki, że specjalizacja położniczo-ginekologiczna jest najdłuższą ze wszystkich.

Do niedawna specjalizacja ta trwała aż 6,5 roku i to już po zakończonych 6-letnich studiach medycznych oraz rocznym stażu lekarskim. Zatem aby uzyskać tytuł specjalisty położnictwa i ginekologii większość dziś pracujących w Polsce lekarzy, musiało się uczyć minimum 13,5 roku (!) zanim dane im było wziąć pełną odpowiedzialność za życie i zdrowie kobiet rodzących i ich dzieci.

Położna to z kolei absolwentka 5 letnich studiów magisterskich w ramach Uniwersytetu Medycznego, Większość położnych kończy zwykle jeszcze dodatkowe specjalizacje zawodowe a wiele z nich rozwija się dalej i doktoryzuje się zwykle łącząc etat wykładowcy akademickiego z przyjmowaniem porodów podczas dyżurów w szpitalach.

A zatem można z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że personel położniczy w Polsce, to wysoko wykwalifikowana medyczna kadra specjalistyczna.

Ciąża, a następnie narodziny człowieka to kluczowy moment w życiu kobiety, o fundamentalnym znaczeniu zarówno dla systemu rodziny jak i dla całego społeczeństwa którego emerytury zależą od zastępowalności pokoleń.

Jeśli chcemy w Polsce XXI-go wieku zbudować nowoczesne, zdrowe, mądre, dobre i szczęśliwe społeczeństwo – powinniśmy zacząć od początku, skoncentrować na CZŁOWIEKU i stworzyć mu szansę dobrego startu, zaczynając od DOBRYCH, NIESTRAUMATYZOWANYCH NARODZIN.

Zdrowa kobieta – to zdrowa rodzina.

Szczęśliwa kobieta – to szczęśliwa rodzina.

Tymczasem wg najnowszego raportu Fundacji Rodzić po Ludzku ponad 54,3 % badanych rodzących deklaruje w badaniach ankietowych, że doświadczyło przemocy lub nadużyć związanych z zachowaniem personelu położniczego i niedopełnieniem procedur wynikających z karty praw pacjenta.

Co zatem poszło nie tak?

Zaszczycony zaproszeniem do napisania recenzji usiadłem do czytania ponad 220 stronicowej książki Pani Beaty Meinguer-Jedlińskiej, hipnodouli, trenerki okołoporodowej i propagatorki idei „błękitnego porodu”, piłem kawę zerkając na wschód słońca nad Tychami i rozmyślałem nad stanem państwowego systemu opieki zdrowotnej w naszym kraju.

Przez 18 lat praktyki zawodowej miałem okazję pracować zarówno w szpitalach państwowych jak i prywatnych, towarzysząc rodzącym kobietom ponad 5000 razy oraz wykonując blisko 1000 cięć cesarskich. Zdobywałem doświadczenie zawodowe podczas niezliczonej ilości dyżurów na salach porodowych czterech śląskich szpitali.

Daje mi to niejakie prawo do stwierdzenia, że różnice zarówno w wyszkoleniu i podejściu personelu do kobiet rodzących w systemach prywatnym i państwowym – są nadal kolosalne, a systemowe szkolenia już pracującego personelu medycznego z zakresu nowoczesnych technik porodowych po prostu nie istnieją.

Jeśli położna czy lekarz są wyjątkowo ambitni to sami poszukują dróg rozwoju, często narażając się na ostracyzm środowiskowy i zwroty typu „a cudujesz! Po co kombinować jak dobrze jest”.

No ale sęk w tym, że nie wszędzie jest dobrze.

Sposób podejścia do pacjentki i samego aktu porodu różni się w mojej ocenie w tych dwóch systemach mniej więcej o… 20-30 lat.

Na szczęście na pokład położniczego żaglowca weszło już nowe pokolenie położnych i lekarzy położników, otwartych na nowe techniki porodowe i bardziej naturalne podejście do narodzin. Nadal jednak odsetek cięć cesarskich w Polsce jest zatrważający i stanowi od 30-50 procent w zależności od ośrodka.

W ośrodkach III stopnia referencyjności jest on z oczywistych przyczyn jeszcze wyższy i sięga nawet do 70-80%, jednak trzeba wiedzieć, że tam właśnie kumulują się najbardziej powikłane ciąże i najcięższe przypadki – zatem taki odsetek cięć tam – nie dziwi.

Dziwi natomiast fakt, że pomimo tak ogromnego postępu cywilizacyjnego, nadal w większości polskich szpitali dostęp do nowoczesnych technik redukcji bólu porodowego, takich jak : znieczulenie zewnątrzoponowe, hipnoporód, akupunktura, akupresura, TENS , czy poród w wodzie – należy do najgorszych w Europie.

A przecież według badań naukowych wszystkich światowych ośrodków klinicznych – skuteczna redukcja bólu porodowego, zgodna z zasadą redukcji cierpienia istot żywych na świecie – jest najskuteczniejszą metodą zmniejszenia ilości kosztownych cięć cesarskich.

Nie ma to sensu ani w wymiarze ekonomicznym, ani medycznym, ani psychologicznym, ani ogólnoludzkim – a jednak stan ten w Polsce trwa, bo pion decyzyjny śpi.

Trzeba to natychmiast zmienić.

Kto jak nie my i kiedy jak nie teraz?

Książka, którą trzymasz w dłoniach jest znakomitą próbą zmiany tego stanu.

„Błękitny poród” to – bardzo rzetelnie opracowany i co ważne napisany pięknym, zrozumiałym dla wszystkich językiem – poradnik porodowy, dedykowany przede wszystkim kobietom planującym poród drogami rodnymi i siłami natury.

Jest to również znakomite źródło przemyśleń dla położniczych profesjonalistów, szczególnie dla edukatorów położniczych, prowadzących Szkoły Rodzenia.

Wydaje się, że każdy ordynator Oddziału Położniczego w Polsce powinien przeczytać „Błękitny Poród”, bo to właśnie nie kto inny jak ordynatorzy, mogą wprowadzić realne zmiany systemowe, wysyłając swoich ludzi na szkolenia i wprowadzając nowoczesną organizację opieki położniczej na swoich oddziałach, zapewniającą szacunek i zachowanie godności kobiety rodzącej.

„Błękitny Poród” to również kompendium wiedzy o porodzie świadomym, porodzie z zastosowaniem technik relaksacyjnych o których ciągle wiemy za mało, o których próżno szukać w wiedzy w starych podręcznikach do położnictwa, bo są „za mało medyczne”.

Autohipnozy doświadczył w życiu każdy z nas podczas codziennych czynności, które sprawiają, że skupiamy się na danej czynności i „zapominamy o całym świecie” – ot choćby podczas wykonywania prostych, nudnych czynności domowych takich jak prasowanie czy koszenie trawnika.

Autohipnozy doświadczają także sportowcy podczas treningów, czy artyści pochłonięci szałem twórczym. W przypadku hipnoporodu – techniki te mają na celu wprowadzenie kobiety w stan głębokiego relaksu i odcięcie jej od odczuwania bólu porodowego.

Autorka szczegółowo opisuje jak zrobić to prawidłowo i skutecznie. Beata Meinguer-Jedlińska oparła swoje tezy i porady nie tylko na najnowszych danych naukowych i zdobyczach nowoczesnej wiedzy zarówno położniczej jak i psychologicznej na temat narodzin człowieka, ale również, co niesie wartość szczególną, na własnym głębokim doświadczeniu, aż trzech porodów naturalnych, przy czym ostatni poród autorki odbył się w domu.

W roku 2021, w polskich warunkach systemowych, przy braku dobrej infrastruktury transportowej i licznych problemach formalnych w razie nagłych powikłań – uważam tę decyzję niezwykle odważną, ale ciągle jeszcze za bardzo ryzykowną.

Wierze, że ta sytuacja się zmieni w kolejnych latach , ale na ten moment pozostanę zwolennikiem idei porodów rodzinnych w szpitalu, w bliskim sąsiedztwie sali do cięć cesarskich.

Jednak dzięki tej książce, po raz kolejny zdałem sobie sprawę, jak ważne jest, żeby kobieta mogła oswoić sobie pomieszczenie, w którym ma przyjść na świat jej dziecko.

Każda rodząca powinna móc udekorować sobie salę porodową własnymi gadżetami. To przecież tak proste, a jednocześnie tak ważne – by kobieta mogła przynieść własną pościel, ulubioną poduszkę, kocyk, małą lampkę, czy nastrojowe świece, powiesić ulubiony obrazek na ścianie i wypełnić sale porodową swoim ulubionym zapachem czy muzyką.

Chodzi o naprawdę proste sprawy, które spowodują, że kobieta poczuje się „jak w domu”, w pełni komfortowo, a jednak w otoczeniu profesjonalistów, którzy mogą natychmiast zareagować w razie nagłych powikłań porodowych, które jednak się zdarzają i to nierzadko.

Dzięki autorce zrozumiałem jednak, że dopóki nie zaczniemy pokazywać pozytywnych doświadczeń z porodów domowych – nie stworzymy dobrego systemu zabezpieczeń i nie uzbieramy danych niezbędnych do zmiany mentalności personelu położniczego i samych Polek.

Wierzę, że przecież właśnie tej zmiany wszyscy potrzebujemy.

Autorka w wielu miejscach książki wyraża dalece krytyczny, ale zgodny ze światowymi trendami – stosunek do problemu nadmiernej medykalizacji porodu, oraz ubolewa nad stanem opieki nad kobietą rodzącą w placówkach państwowych w Polsce.

To krytyczne podejście – jakkolwiek trudne do przyjęcia dla personelu medycznego sal porodowych, jest jednak w pełni uzasadnione wobec zawstydzających danych płynących z raportów Fundacji Rodzić po Ludzku wspomnianych na początku recenzji.

Beata Meinguer-Jedlińska uczciwie wskazuje jednocześnie na fakt rosnącej ilości „porodówkowych aniołów” – czyli nowoczesnych, kulturalnych, taktownych, świadomych położników i położnych, którzy rozwijają swoje umiejętności interpersonalne, empatię wobec potrzeb kobiet i poszerzają wiedzę psychologiczną oraz nowoczesną wiedzę medyczną z zakresu porodu nowoczesnego.

Uwagi autorki wskazują jasno na pilną potrzebę prowadzenia nowoczesnych szkoleń dla personelu położniczego, dzięki czemu wygenerujemy w Polsce zespoły empatycznych, świadomych, czułych na indywidualne potrzeby diady rodzicielskiej zarówno przed, w trakcie jak i po porodzie – wysokiej klasy zawodowców.

Autorka opisuje poród, jako wielopoziomowe doświadczenie począwszy od analizy aspektów kulturowych, poprzez opisy działania ludzkiego umysłu, kobiecej psychiki, a kończąc na fizjologii ludzkiego ciała.

Rozprawia się też z najpopularniejszymi mitami na temat autohipnozy i samego porodu. Pokazuje jak wiele może zmienić świadome przygotowanie i jak dobre może przynosić rezultaty użycie technik hipnoporodu.

Po przeczytaniu tej książki, Czytelniczki zapewne zrozumieją, że naprawdę warto przygotowywać się do porodu dużo wcześniej. Bowiem dzięki temu właśnie przygotowaniu – poród może być piękny.

Ba (!) wiemy przecież od co najmniej 30 lat że możliwe jest nawet przeżycie prawdziwego orgazmu podczas porodu, ale nadal jest to w Polsce temat tabu.

Błękitna hipnodoula porusza również bardzo ważny aspekt męski. Pokazuje, że umożliwiając mężczyźnie pełne uczestnictwo w edukacji przedporodowej oraz w samym akcie porodu – przenosimy ojcostwo na znacznie wyższy poziom świadomości.

Tacy świadomi ojcowie najczęściej również przechodzą głęboką przemianę mentalną a w konsekwencji znacznie łatwiej i ze znacznie większą pewnością siebie , wchodzą w swoją najważniejszą życiową rolę – TATY.

Co ciekawe badania psychologiczne dowodzą, że ilość zdrad małżeńskich w rodzinach, w których oboje rodzice byli RAZEM i brali czynny udział w edukacji okołoporodowej i porodzie – drastycznie obniża się.

Książka, którą trzymasz w dłoni jest ważną i potrzebną pozycją dla każdej kobiety w ciąży, która pragnie urodzić nowocześnie, bezpiecznie i chce wspominać poród jako cudowne doznanie, a nie koszmarne i pełne cierpienia zdarzenie medyczne. Wiedza ta może być ważnym elementem edukacyjnym dla każdego nowoczesnego lekarza ginekologa-położnika i każdej nowoczesnej położnej – bowiem wpisuje się w ideę „przywracania porodu kobiecie”, postulowaną między innymi przez słynnego francuskiego położnika-edukatora, doktora honoris causa, profesora Michaela Odenta, autora 15 książek przetłumaczonych na 22 języki.

Idea błękitnych porodów to jedna z dróg do zmiany paradygmatu narodzin i ważne wyzwanie dla nowoczesnego położnictwa.

W błękitnym porodzie kobieta rodząca odzyskuje sprawczość i staje się pełnowartościowym członkiem teamu położniczego , ale i odpowiedzialnym za siebie kapitanem swojego błękitnego żaglowca.

Tymczasem sprawna i perfekcyjnie wyszkolona załoga, jaką stanowi nowoczesny personel położniczy, wsiada na JEJ pokład tylko na kilkanaście godzin, zapewniając matce i dziecku bezpieczeństwo oraz profesjonalne, taktowne, serdeczne i pełne wyrozumiałości wsparcie w jednym z najważniejszych momentów życia.

Prof Michel Odent – dziś ponad 90 letni położnik, do którego prac odnosi się autorka prosi byśmy wyobrazili sobie przyszłość, w której zespoły lekarzy służą położnym i kobietom, zamiast je kontrolować. Zwraca on uwagę, że podejście, które demedykalizuje poród, przywraca godność i człowieczeństwo aktowi porodu oraz przywraca kontrolę matce – jednocześnie wpływa istotnie na wzrost bezpieczeństwa i zmniejszenie ilości powikłań o czym wiemy również z polskich badań nad doskonałymi efektami kinezyadaptacji i psychoprofilaktyki porodu.

Zapewne ma rację francuski położnik, że musimy na nowo odkryć położnictwo. Być może będzie to właśnie błękitne położnictwo?

A my wszyscy medycy i pacjentki – mamy szansę stać się architektami nowej błękitnej teraźniejszości.

Z pozdrowieniami
dr n. med. Maciej Jędrzejko
specjalista ginekolog położnik